Panie i panowie! Serdecznie witamy na boisku, które chociaż ulokowane w wirtualnej przestrzeni, przyciąga tłumy zainteresowanych. Owszem, biegają po nim karykaturalnie odwzorowane postacie, ale zabawy dostarczają co niemiara!
Dzisiaj, w odróżnieniu od mniej ambitnych tekstów, będziemy mieli przyjemność komentować dla Państwa wydarzenia na murawie. Szaranowicz, Borek czy Zimoch to estradowe dziadki w porównaniu z ustatkowanymi spikerami, którzy… O mój Boże! Czy to pierwszy strzał na bramkę, od razu zakończony golem? Taaaaaaak!
Słowem wstępu, zanim wydarzenia na boisku przybiorą nieoczekiwany obrót, pragniemy przypomnieć, że jak to w kopanym sporcie bywa, piłka jest okrągła a bramki są dwie. I to chyba tyle, jeśli chodzi o trzymanie się standardów, bowiem sześciu zawodników biegających po murawie, liczne faule będące na porządku dziennym, pomysłowo skonstruowane ataki specjalne czy też hokejowe wyniki to już liga nieco kosmiczna. Co nie oznacza wcale, że przynosząca mniejszą ilość satysf… O masz, motyla kurwa jego mać noga! Kolejny gol! Jak ja go mogłem przegapić?
Wiedzieć musicie, że Kopanito to tytuł doskonale wręcz dobrany, ponieważ kopanie każdego gracza, z bramkarzem włącznie, to tak zwana norma. Przyjebać można zawodnikowi przeciwnej drużyny korkiem w piszczel nawet w polu karnym i choćby nawet świat kręcił się 40 razy szybciej, przez co wszystkie kobiety krew by zalała, sędzia kartki nie pokaże – ot, taki już urok opisywanej pozycji. W ogólnym jednak rozrachunku boiskowy misz-masz oraz brak podstawowych zasad fair-play absolutnie nie mierzi, a wręcz idealnie podkreśla charakter rozgrywki. Znaczona jest ona również magnesami przyciągającymi do nogi piłkę będącą w posiadaniu oponenta lub wielkimi wiatrakami, które na kilka sekund zjeżdżają z nieba i z gracją uniemożliwiają wam wjazd w pole bramkowe drużyny przeciwnej, celem zdobycia gola. A propos gola… Jest 2:1.
Pomińmy jednak na moment te wspaniałe kanonady strzałów oddawanych tuż obok nas i skupmy się na produkcji Merix Games, gdyż nie wszystko zostało jeszcze w tej materii powiedziane. Tuż po uruchomieniu gry możecie wybrać tryb szkoleniowy, rozegrać pierwszy z oddanych w ręce gracza pucharów, czy też pogrzebać w opcjach, gdzie zdefiniować można długość trwania połowy meczu, poziom trudności, wybrać odpowiednią piłkę oraz pierwsze z siedmiu dostępnych w grze boisk…
Co się tak drzesz? Próbuję recenzować… ach, już jest 2:2 powiadasz…
To w takim razie dosłownie jeszcze o chwilę waszej uwagi poproszę. Tytuł mocno nawiązuje zarówno samą stylistyką biegających po murawie piłkarzy, jak i sposobem przedstawienia akcji do pozycji, w jakie zagrywały się dziadki naszego pokroju w latach 90. XX wieku, choćby takich jak osławione Sensible Soccer czy Goal. Początkowo sądziłem, że indyk to pierwszej wody, w związku z czym ekran będzie wręcz ociekał rozpikselizowanymi elementami otoczenia – od kwadratowej piłki począwszy na kwadratowych łbach zawodników skończywszy. Zaskoczyłem się aż nadto pozytywnie, bowiem grafika nie tylko prezentuje się niezwykle okazale (z zaobserwowanych smaczków odnotowałem m.in. dwa różne plany i zastosowanie efektu rozmycia tego akurat nieogniskowanego), ale sama mechanika pozytywnie rozkłada na łopatki. Implementacji statystyk takich jak wytrzymałość, celność, siła strzału, slow motion czy kierunek lotu piłki zwyczajnie się nie spodziewałem.
Gra umożliwia ponadto rozgrywkę za pomocą pada (w moim przypadku był to joypad dedykowany konsoli Xbox 360), jak i za pomocą klawiatury, dzięki czemu gracze wychowani na konsolach będą mogli odnaleźć się w meandrach sterowania bez najmniejszego choćby problemu. Nie to co my teraz w tych pierdolonych słuchawkach studyjnych. Co? Już 3:2? Ale.. że niby kiedy?
A już tak całkiem serio…
Nie spodziewałem się, że Kopanito wciągnie mnie na długie godziny. O ile szerokim łukiem omijam gry sportowe, tak recenzowana pozycja zainteresowała mnie w stopniu wręcz niesłychanym. Nie zawiera w sobie choćby odrobiny zbyt dosadnie przedstawionej przemocy, przez co rozgrywka z dzieciakami (lub wrażliwym dorosłym) jest prawdziwą przyjemnością. Tytuł polecam zarówno na zakrapiane wódą imprezy, jak i na rodzinną posiadówkę, która z nudnej konieczności, stanie się zabawą w stopniu trudnym do wyobrażenia. Naprawdę nie musicie lubić sportów drużynowych, aby zatracić się w Kopanito bez reszty. I chociaż niektóre elementy całości mogłyby zostać dodatkowo wdrożone (nie ma choćby grama możliwości zmian taktyki), tak w ogólnym rozrachunku tytuł wypada nieprzeciętnie dobrze.
Na koniec drobna prośba. Nie oceniajcie gry ani przez pryzmat statycznych screenów, ani share’owanych tu czy ówdzie filmów. Mają one charakter stricte poglądowy, gdyż siła recenzowanej pozycji tkwi w miodności rozrywki. A ta jest w tym konkretnym przypadku wręcz trudna do opisania.
Za grą przemawiają miodność rozgrywki, karykaturalny charakter gry, wyjątkowa z swoim wyrachowaniu grafika oraz nawiązanie do wiadomej klasyki.
Mimo wszystko nie każdemu musi przypaść do gustu.