Tydzień ustatkowanego gracza

Ustatkowany Gracz

Jak wygląda tydzień ustatkowanego gracza? Czy znajdujesz chwile, aby pielęgnować swoje hobby i cieszyć się nim na co dzień? Jakie masz priorytety i ile czasu w tygodniu przeznaczasz na granie?

Znam wiele osób interesujących się szeroko rozumianym gamingiem. Zarówno tych grających regularnie, od czasu do czasu jak i „od święta”. Osobiście należę do pierwszej grupy, starając się często włączać konsolę, nie tylko ze względu na pracę w redakcji. Udało mi się przekonać wielu znajomych do kupna różnorodnych platform służących do grania, czy też wielu wspólnych sesji przy konsoli. Jedni dość szybko połknęli przynętę czerpiąc z gier pokłady frajdy, inni pozostali beznamiętnie grającymi niedzielnymi jednostkami. Kolejna partia to jesienno- zimowi zapaleńcy, których obecnie konsole zbierają kurz na dnie szafy. Jak zatem wygląda tydzień z życia prawdziwego, grubo po trzydziestce, fana wirtualnej rozrywki?

Praca, obowiązki, opłaty, codzienne problemy, załatwianie przeróżnych spraw, życie rodzinne. Każdy miłośnik wirtualnych światów ma odmienną definicję ustatkowanego gracza. Zdecydowana większość jednak zgodzi się, że wygospodarowanie wolnego czasu na swoje hobby w dorosłym życiu często graniczy z cudem. Oto mój ostatni, całkiem obfity zresztą, tydzień z grami w tle.

Poniedziałek – Doom

W pracy ciężko, jak to w pierwszym dniu po weekendzie; wszystko przychodzi z wielkim trudem. Na szczęście po ciągnącym się w nieskończoność dniu i zrobionych na szybko zakupach znajduję dwie godziny na wirtualną rozrywkę. Wkładam do konsoli płytę z grą Doom i zaczynam wirtualną jatkę. Nie mogę nacieszyć się płynnością rozgrywki, połączoną z wykwintną krwawą rzezią, polaną czerwonym sosem pełnym frajdy czerpanej ze strzelania. Będąc starym fanem FPS-ów cieszę się tak solidnie wykonaną pracą twórców, dużym wyborem dostępnych rodzajów broni i długością brutalnej przygody z przypiętą tabliczką staroszkolnego Dooma!

Wtorek – Tom Clancy’s The Division

Od kilku miesięcy ogrywam strzelaninę The Division wraz z wierną ekipą, doskonale bawiąc się w wirtualnym Nowym Jorku. Ubisoft wydał grę przyciągającą do ekranu trybem kooperacji i pokonywaniem kolejnych fal nadciągających wrogów. Grając samotnie tytuł nudzi się szybko, jednak mając pod ręką towarzyszy broni możesz cieszyć się nim miesiącami, odkrywając kolejne zakamarki metropolii i zbierając coraz to lepsze uzbrojenie. I te wymagające misje w Strefie Mroku potrafiące dać w kość, nie zawsze ze względu na honorowy poziom zabawy! Trzy godziny grania pękają momentalnie w towarzystwie browarków a zegarek bezlitośnie daje znać, że noc już późna…

Środa – Star Wars: Battlefront

Po pracy ma miejsce załatwianie spraw w Urzędzie Miasta, następnie krótka drzemka i dwie godzinki spędzone przy Star Wars: Battlefront. Raz na pewien czas (szczególnie po wydaniu kolejnych dodatków) lubię niezobowiązująco postrzelać w klimacie serwowanym przez programistów DICE. Ostatnie rozszerzenie „Gwiazda Śmierci” mocno przypadło mi do gustu, krótkie sesje walk Rebeliantów z Imperium nadal smakują wybornie. Lekko ponad 120 minut zabawy mija jak z bicza strzelił! Cholera, po tylu miesiącach grania wciąż ciężko oderwać się od gwiezdnych potyczek. I mówię to jako w pełni ustatkowany gracz!

Czwartek – Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a

12 godzin w pracy wystarczy, aby usprawiedliwić wypicie zimnego piwa, oglądając TV z wyciągniętymi nogami. Jednak mimo narzekania narzeczonej włączam konsolę na niecałą godzinę. Chęć ponownego, lecz bardzo krótkiego spotkania Nate’a w remasterze Uncharted 3: Oszustwo Drake’a jest silniejsza. Świetnie jest odstresować się po trudach dnia codziennego, słuchając zabawnych wypowiedzi znanego poszukiwacza przygód, znajdującego się pod ciągłym ostrzałem najemników. Trzy okrzyki bohatera „O crap!” w ciągu godziny zwiastowały solidną porcję zabawy, przeplataną efektowną wspinaczką i całkowitą destrukcją jednej z odwiedzanych lokacji. Stary dobry Drake…

Piątek – ponownie Tom Clancy’s The Division

Druga połówka wróci późnym wieczorem, więc po domowych obowiązkach mam chwilę na ponowną wizytę w wirtualnym Nowym Jorku. Stała ekipa odbija karty i już możemy zaczynać kooperacyjne podboje metropolii. Na tapecie tym razem dodatek „Podziemia” i zadania składające się z krótkich faz. Kolejny poziom doświadczenia zaliczony, więc kolega okazuje zadowolenie z nowych fantów w ekwipunku wznosząc stosowny toast. Wieczorem oglądam jeszcze ciekawy film i kładę się spać nieco wcześniej niż zwykle. Może efekt zombie nie będzie rano aż tak mocno odczuwalny?

Sobota – Podróż

Sprzątanie mieszkania, zakupy, leżenie przed telewizorem i ponowne spotkanie z The Journey. Czasami warto zainteresować się ofertą PlayStation Plus, szczególnie gdy prezentowane gry są tak klimatyczne jak Podróż właśnie. Wersja dedykowana PlayStation 4 potrafi nie tylko zauroczyć ale i sprawić, że po tygodniu pracy i wirtualnego strzelania, chce się przeżyć coś wyjątkowego (nawet grając kolejny już raz). Takie produkcje to prawdziwe perły, pośród których nie należy przechodzić obojętnie. Nie samymi strzelaninami przecież ustatkowany gracz żyje!

Niedziela odpoczynkiem od wirtualnej przygody

Akurat tę niedzielę spędziłem u rodziców ciesząc się dniem wolnym i perspektywą nowego tygodnia wirtualnych doznań. Tym razem jakże odmiennych niż zwykle bowiem oczekuję na redakcyjne gogle PlayStation VR. Czy rzeczywiście efekt „wow” jest tak namacalnie odczuwalnym doświadczeniem? Czy wirtualna rzeczywistość ma szansę stać się przyszłością gier wideo? Zdecydowana większość recenzentów chwali nowy gadżet Sony, jednak wiadomym jest, że to właśnie długoterminowe, konkretne wsparcie zadecyduje w przyszłości o ilości sprzedanych egzemplarzy i owocnym życiu tego akcesorium. Czas pokaże czy VR podzieli losy Vity, czy może na dłużej zagości w salonach graczy, dobitnie zmieniając oblicze gier wideo.

Jeden tydzień jest pełny wrażeń z padem w rękach, w innym trzeba iść na kompromisy, a kolejny jest tak męczący, że nie ma się nawet ochoty odpalać sprzętu. A jak sytuacja wygląda u Ciebie? Czy po całym dniu pracy masz jeszcze ochotę na sesje przy konsoli / PC? A może starasz się skupić na jednej pozycji gdzieś pomiędzy odprawą dzieciaków do przedszkola a obowiązkami domowymi?

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

2 komentarze

  1. „A może starasz się skupić na jednej pozycji gdzieś pomiędzy odprawą dzieciaków do przedszkola a obowiązkami domowymi?” U mnie tak właśnie jest. Już prawie rok ogrywam nowego Wieśka i Fallouta. A tu jeszcze wydali Tyranny. Jak tu życ?! 😉

    Odpowiedz
    • Witaj w klubie ustatkowanych graczy 😉

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*