Znajdujemy ich, gdy są już martwi, tom 2: Złodziejka – recenzja

Znajdujemy ich gdy są już martwi 2 recenzja

Komiks Znajdujemy ich, gdy są już martwi okazał się ciekawą lekturą, którą zapamiętałem przede wszystkim z tego, że porusza dość kontrowersyjny temat. Końcówka pierwszego tomu sprawiła, że może nie oczekiwałem kontynuacji z niecierpliwością, ale bez wątpienia byłem ciekawy dalszych losów „Vihaana II”.

Na „dzień dobry” dostałem solidny strzał w potylicę, ponieważ wydarzenia w Złodziejce przeniosły mnie od razu o 50 lat do przodu. Malik stał się bogiem, a z załogi jego statku pozostało niewielu. A konkretniej Jason Hauer (obecnie stary, zmęczony życiem człowiek), który aktualnie musi odnaleźć się w chaosie starć pomiędzy zagorzałymi czcicielami boskiego, martwego ciała jego dawnego kapitana a tymi, którzy pragną przerobić je na cenne surowce. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że autor ciekawy twist fabularny wrzucił do blendera i zakręcił tak mocno, że dość łatwo pogubić się w narracji, jeśli nie pamięta się dokładnie kto jest kim i po czyjej stronie stał wcześniej. Ostatecznie wyszedł z tego dość ciężkostrawny scenariusz. Owszem, niepewność tego, w co grają poszczególne postacie nadaje całości ciekawej głębi, jednak momentami intryga staje się przytłaczająca. Autor chyba zbyt często chciał wywołać opad szczęki, przez co element zaskoczenia stał się zbyt mało atrakcyjny.

Jeśli jednak uda się komuś przy pierwszym podejściu do drugiego tomu odnaleźć w myślowym chaosie, najpewniej będzie zadowolony z kierunku, w którym Al Ewing poprowadził swoją opowieść. Najmocniejszym elementem całości jest bez wątpienia wątek zderzenia się religijnego fanatyzmu z zimnym wyrachowaniem tych, którzy nie uznają żadnych wyższych wartości poza doczesnymi wygodami i władzą. Autor sprytnie połączył akcję z intrygą, religią i polityką.

Znajdujemy ich gdy są już martwi nadal neonowy

Simone Di Meo nadal atakuje oczy neonowymi rysunkami. Osobiście nie jestem fanem takiego stylu, ale nie można artyście odmówić „wstrzelenia się” w koncepcję epickiej opowieści w kosmicznych realiach. Kreska pasuje tu jak ulał. Myślę, że gdyby za zilustrowanie pomysłów wziął się np. Martin Simmonds, efekt byłby znacznie gorszy. Artysta świetnie radzi sobie z dynamicznymi kadrami. Jego kreska nadaje im dodatkowego pazura, a co najważniejsze, wszystko nadal jest bardzo czytelne. Nieco szkoda, że niektórym, zwłaszcza kobiecym, postaciom brakuje wyrazistości. Momentami ma się wrażenie, że gdyby wszystkim dać podobne fryzury, okazałoby się, że w komiksie występują bliźniaczki.

Trochę ponarzekałem, ale tylko dlatego, że pierwszy tom nastawił mnie na zupełnie inny rodzaj opowieści. Czekałem na to, co zobaczą Malik i jego załoga (co najpewniej zostanie pokazane w kolejnych tomach), a dostałem intrygę zaplątaną w intrydze. Mam szczerą nadzieję, że trzeci tom, po który ponownie sięgnę przede wszystkim z ciekawości o dalsze losy kilku postaci, będzie bardziej nieco bardziej przystępny.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*