Jacek wybiera swoje Top 5 2021 roku

jacek top 5 2021

Rok 2021 upłynął mi pod znakiem wielu bardzo, ale to bardzo długich gier.

Generalnie jestem człowiekiem, który lubi się “wgryźć” w giereczki, ale mniej więcej od kwietnia kosa trafiła na kamień: dostałem szereg produkcji wgryzienie się w które skutkuje tygodniami, jak nie miesiącami grania. W efekcie dalej nie napisałem przynajmniej dwóch recenzji o moich ulubionych grach minionego roku, co ze wstydem będę nadrabiał jeszcze w styczniu. Jako najmniej Ustatkowany z naszych redakcyjnych Graczy, wreszcie poczułem po tylu latach, jak to jest po prostu nie mieć, cholera, czasu na wszystkie sidequesty.

Dlatego kiedy czytam, że Dying Light 2 ma zająć i 500 godzin, to chce mi się płakać – nie ze wzruszenia. 2022 chyba spędzę raczej z indykami, które można skończyć w te, powiedzmy, 15 godzin.

…Kogo ja oszukuję, przecież za półtorej miesiąca Elden Ring. Ale to są problemy jutra – zacznijmy od zwycięstw dni minionych.

A było ich sporo, naprawdę sporo. Przykro mi, ale jeśli ktoś uważa rok 2021 za mało udany pod względem rozrywki interaktywnej, to zostaje mi zbyć to jako pospolite, starcze pierdolenie. Po prostu nie wiecie, gdzie szukać gier. Z samych ubiegłorocznych indyków, po które sięgnąłem dopiero na fali wyprzedaży w grudniu, można ułożyć taką topkę, że klękajcie narody. Ba, pewnie z samego Switcha można ukuć osobną.


5. No More Heroes 3

Siadając do No More Heroes 3 miałem mieszane uczucia – Suda51 jest twórcą dziwnym, ale nigdy nie mogłem nazwać się jego turbofanem. W dodatku miałem świadomość, że produkcje wizjonera i jego studia potrafią nie zachwycać rozgrywką. Tymczasem okazało się, że No More Heroes 3, psychodeliczny symulator brania LSD z najdziwniejszym człowiekiem jakiego poznałeś, żyje od premiery w mojej głowie i nie płaci czynszu. To absolutnie nie jest gra dla każdego, ale absolutnie każdy powinien w nią zagrać.

4. It Takes Two

Przy It Takes Two spędziłem jedne z najprzyjemniejszych chwil 2021 roku. Po prostu razem z dziewczyną absorbowaliśmy niesamowite minigierki i winietki, jakich nie zaprezentowała nam naprawdę żadna gra w tym roku. Szanuję ten projekt za same jaja: nie będąc Rockstarem czy Kojimą, twórcy napchali tutaj masę unikatowych zabaw i motywów. Wbrew też temu, co opowiadają niektórzy – udało się opowiedzieć historię o rozwodzie, której ostatecznym przekazem nie jest „musicie się zejść”.

3. Metroid Dread

Metroid Dread przeszedłem na jednym oddechu. Nie spodziewałem się, że MercurySteam w 2021 roku wyda grę tak dobrą, że tylko legendarne Super Metroid może ją przebić. I to jeszcze na rynku tak zapchanym grami z gatunku Metroidvania! Ale jakimś cudem się udało. Dread jest jak Mad Max: Na drodze gniewu, jak God of War, jak Hades – obowiązkową przejażdżką akcji, na którą musi zdecydować się każdy posiadacz Switcha. Za parę lat, studenci będą patrzeć na level design tej produkcji i uczyć się, jak się to powinno robić.

2. Shin Megami Tensei V

Shin Megami Tensei jest moją ulubioną serią jRPG. Chociaż wszystkie gry dzielą świat i pewne reguły, to absolutnie żadna nie jest taka sama. Nie inaczej jest z „piątką”. Chociaż to ostatecznie jest to seria trudnych turowych walk z nie najlepszym scenariuszem, to na każdym kroku czułem się, jakbym grał w coś, w co nie powinienem. Shin Megami Tensei V jest dziwaczne, punkowe, niegrzeczne – ma klimat tych obcych, japońskich gier, które znałem jako szczeniak tylko z filmików na Hyperze.

1. NEO: The World Ends with You

Nie skończyłem jeszcze recenzji NEO. Nie do końca wiem, co o tej grze powiedzieć, w jakie słowa ubrać to, co wobec niej czuję. Natomiast nieprzerwanie od lipca męczę bułę mojej dziewczynie i przyjaciołom, żeby w nią zagrali. Może chodzi o to, jaka ta gra jest prostolinijna na każdym kroku.

Ostatecznie mało skomplikowana fabuła opowiada o chłopaku który uczy się, jak podejmować własne decyzje i nie dryfować przez życie w obawie przed konsekwencjami. Cała gra jest o prostych przyjemnościach bycia z tymi, których kochamy. System do walki dosłownie polega na tym, że wciskasz przycisk i coś się będzie dziać, coś naprawdę ekstra. Stylizacja audio i wideo to po prostu wszystko, co twórcy uważają za cool. To sprawia, że NEO jest niesamowicie osobiste – grać w nią to jak buszować po czyjejś playliście na Spotify.

Kiedyś zagram w kolejne Metroid, zagram na pewno Shin Megami Tensei VI. Ale nie zagram nigdy już w taką grę, jak NEO: The World Ends with You. Cynik we mnie chce powiedzieć: „bo sprzedała się żałośnie i raczej nie dostanie nigdy sequela”. Ale tak naprawdę nie zagram już w nic takiego, bo to jest po prostu gra nie do powtórzenia. Gorąco polecam i mam nadzieję, że już niedługo wytłumaczę dokładniej, czemu. Na razie proszę mi wierzyć na słowo. Zostawiam Was na początku tego roku z najlepszym utworem 2021 w giereczkach:

Dawniej student projektowania gier na Uniwersytecie Śląskim w Sosnowcu, przez chwilę nawet doktorant. Kurator gier wideo katowickiego festiwalu Ars Independent. Wierny fan twórczości Hideo Kojimy, Yoko Taro i Shigesato Itoiego. Podobno napisał kiedyś tekst, który miał mniej niż 13 000 słów, ale plotka ta pozostaje niepotwierdzona. Ustatkowany Gracz. Z twarzy.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*