Od Bad Dream: Fever można dostać gorączki

Bad Dream: Fever

Kilka dni temu miała premierę gra studia z Zielonej Góry, którą sami twórcy określili mianem staroszkolnego point’n’click. Jako że wychowałem się na grach przygodowych i bardzo lubię ten gatunek  – przygarnąłem ten tytuł do recenzji w nadziei na dobrą zabawę, ciekawe zagadki i relaks. O tym jak bardzo się zdziwiłem za chwilę…

Na wstępie dodam jeszcze, że po 15 minutach miałem ochotę wyrzucić Bad Dream: Fever z dysku i szybko zapić szklanką whisky niesmak jaki pozostał po przygodzie z tym tytułem. Zagryzłem jednak zęby, uzbroiłem się w cierpliwość oraz szklankę złocistego trunku i postanowiłem, że dam radę!

Zacznę od fabuły. Budzisz się w świecie, w którym za oknem czarna zaraza pozbawiła życia całe miasto, a Twoim jedynym sojusznikiem jest gorąca jak poranna kawa, młoda i seksowna naukowiec-amator. Twoim zadaniem jest  ustalić co się wydarzyło i użyć wszelkich dostępnych środków, aby powstrzymać  kataklizm. Brzmi ciekawie? Tak. Sam dałem się na to nabrać. W rzeczywistości fabuła sprawia wrażenie jakby była zrobiona na kolanie tuż przed dzwonkiem na lekcję, bo wyraźnie brakuje pomysłu na to jak wybrnąć z honorem i zakończyć grę w sensowny sposób. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że autor gry zapatrzył się w pewnym sensie w inną polską produkcję – SUPERHOT.

Bad Dream: Fever recenzja

Co do samej rozgrywki – cóż, mogę tylko powiedzieć, że do ideału Bad Dream: Fever daleko. Dla przykładu, irytującym dla mnie było odnalezienie pewnego przedmiotu i możliwość obejrzenia go, gdy następnie okazało się, że gra za żadne skarby nie pozwalała mi wrzucić go do inwentarza, ponieważ nie osiągnąłem jeszcze etapu fabuły, na którym dany przedmiot mógłby okazać się niezbędny. W sumie masz kilka lokacji, do których będziesz wracać dziesiątki razy. Czasem jednak bywa tak, że absolutnie nie wiadomo czego szukać i w jaki sposób reagować na fabularne wymogi gry, gdyż lakoniczne podpowiedzi jedynej sojuszniczki można o kant dupy rozbić.

Bad Dream: Fever ma jednak i plusy. Kilka zagadek i użytych zabiegów fabularnych było interesujących, a ich rozwiązanie sprawiło mi frajdę. Niestety to za mało;  większość łamigłówek jest prostych jak konstrukcja cepa, a i nie grzeszą przy okazji żadną większą logiką.

Kilka godzin spędzonych z Bad Dream: Fever okazało się być katorgą dla moich nerwów, a zakończenie gry wcale nie wynagrodziło mi straconego czasu i zdrowia. Klimat niby istnieje, zagadki są mniej lub bardziej interesujące, ale jednak – czegoś tu zabrakło i ze smutkiem mogę tylko powiedzieć – nie polecam. Chyba, że chcesz się sfrustrować i bardzo, ale to bardzo mocno kochasz gry point’n’click.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*