Recenzja gry Klaus

Klaus

Nie wiem kim jestem. Nie wiem gdzie jestem. Co się stało? Wszędzie jest ciemno i ponuro. Jest tu ktoś? Ktokolwiek? To chyba piwnica, bo nieprzyjemny zapach wskazuje na tego typu miejsce. Dlaczego się tu znalazłem? Kto jest odpowiedzialny za zamieszanie wokół mojej osoby i czemu to właśnie ja mam takiego pecha? Zaraz, zaraz! Czy ja na ręku mam zapisane jakieś słowo? „Klaus”. Czy tak mam na imię? Boże, co się tu wyprawia… Muszę wziąć się w garść i znaleźć drogę wyjścia. Czyżby to była forma kary? Jeśli tak, to za co? Niemal intuicyjnie biegnę do przodu, skaczę, pokonuję przeszkody, unikam niebezpiecznych miejsc i włączam platformy. To chyba konsekwencje moich zachowań w trakcie pracy. Czuję się niczym bohater mrocznej platformówki! O Boże, to maszyny strzelające piłami! Muszę uważać, być ostrożnym i myśleć o każdym następnym kroku.

Czy mu się uda? Wiele razy zadawałem sobie to pytanie przemierzając kolejne etapy tej wyjątkowej gry. Czy dowie się dlaczego wylądował w piwnicy? Kim on w ogóle jest? Czemu stracił pamięć? Na te pytania stopniowo pojawiają się odpowiedzi w trakcie pokonywania kolejnych poziomów. A wiedzieć musisz, że przygody Klausa potrafią zainteresować nie tylko z powodu cząstkowego poznawania postaci bohatera, ale także poprzez pokonywanie fascynujących etapów. Różnorodnych, wciągających, dobrze przemyślanych a już z pewnością całkowicie pozbawionych nudy. Twórcy (La Cosa Entertainment) garściami czerpali od konkurencji, jednak robili to mądrze, uważnie naśladując wszystkie atrakcyjne patenty. W opisywanej grze wyłowione pomysły połączyli w całość, która zagrała wręcz doskonale! Nie dość bowiem, że pozbawiona pamięci postać przemierza kolejne piętra tajemniczego budynku, to w dodatku może dowiedzieć się więcej o sobie odkrywając ukryte miejsca i zbierając części własnych wspomnień. To specjalnie dedykowane, krótkie bonusowe levele jeszcze bardziej wymagające i zajmujące gracza. Przyjdzie Ci spadając w dół unikać niebezpiecznych pułapek, sterować bohaterem z efektem lustra czy przestawiać elementy planszy w taki sposób, aby dotrzeć do ukrytego klucza. Po ułożeniu wszystkich kafli układanki, Klaus doznaje przebłysków, w efekcie czego przypomina sobie wiele istotnych etapów swojego – delikatnie rzecz ujmując – zagmatwanego życia. Świetnym patentem jest również pomysł narracyjny z pojawiającymi się na ekranie myślami bohatera w postaci krótkich stwierdzeń czy bardziej rozbudowanych zdań.

klaus_recenzja_ustatkowanygracz

Jakim byłem uczniem? Co najbardziej lubię robić? Przeżyłem kiedyś prawdziwą miłość? Chciałbym poznać odpowiedzi na te pytania; dowiedzieć się co się stało i dlaczego muszę zmagać się ze śmiertelnie niebezpieczną misją. Po jednej z wygranych walk poznałem, jak się później okazało, mojego sprzymierzeńca, z którym do spółki eksploruję elementy plansz, kooperuję i unikam oponentów, w praktyce będących wyjątkowo nieznośnymi i sfrustrowanymi pracownikami korporacji. Mój współtowarzysz jest wprawdzie większy i nieco bardziej powolny ale potrafi za to doskonale walczyć. A coś mi mówi, że tylko razem możemy wyjść cało z tej mrocznej i zagmatwanej przygody…

Drugi śmiałek sprawia zresztą, że rozgrywka jest bardziej urozmaicona, ukierunkowana na współzależności i wymagająca analizy. W niektórych momentach bohaterowie kroczą wspólnie, pomagają sobie wzajemnie, czasem jednak rozłączając się i indywidualnie starając się dotrzeć do wyjścia. Warto wspomnieć, że podczas zabawy należy korzystać z przedniego ekranu dotykowego na joypadzie, załączając np. tryby pozwalające przesuwać platformami. Choć wyzwania nie są szczególnie wymagające, wiele razy zginąłem nim udało mi się pokonać dany level. Z pewnością cieszą intuicyjnie rozstawione punkty szybkiego zapisu stanu gry, więc wielkiej frustracji po zgonie adwersarza nie odnotowałem.

Kolejne otwarte drzwi… Następny poziom w tym budynku za mną, a ja wciąż nie poznałem całej jego tajemnicy… Czy mogę całkowicie zaufać mojemu partnerowi? Bez niego nie poradzę sobie z przeciwnikami, a jeśli wyjście położone jest nazbyt wysoko, zawsze mogę liczyć na jego pomocną dłoń. I choć ta mroczna „podróż” wcale nie jest mi na rękę, potrafię docenić nie tylko zręcznościowe momenty ale także poziom skomplikowania zagadek.

Sześć rozdziałów gry skutecznie sprawiło, że nie mogłem oderwać się od przygód zafiksowanego bohatera z amnezją. Choć grafika nie jest najwyższych lotów (raz utrzymana w stylistyce noir, raz prosta niczym drut, a niekiedy z kolei komiksowa), stanowi drugi plan opisywanego tytułu. Z kolei muzyka stylizowana na hardware z czasów pierwszej generacji konsol potrafi skutecznie łączyć się z rozgrywką i umilać naprawdę trudne jej momenty. Klaus jest udanym produktem, wciągającym i będącym prawdziwym koktajlem wszystkiego co najlepsze w znanych Ci grach platformowych. Szkoda, że zabawa szybko się kończy, choć przyznać muszę, że nuda była mi pojęciem całkiem obcym. Plusem produkcji jest to, że cieszyć się nią będą zarówno koneserzy gatunku, jak również gracze raczkujący w tym temacie. Jestem pozytywnie zaskoczony recenzowanym tytułem. W mojej opinii to prawdziwie przyjemne gamingowe doświadczenie tego roku.

A gdybyś Ty stracił pamięć… Co wtedy?


Gra przystępna dla wszystkich stanowi koktajl najlepszych platformowych rozwiązań ze świetnymi patentami i różnorodnymi levelami.

Ale nie da się ukryć, że krótka rozgrywka właściwa i zakończenie rozczarowują.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*