Początek roku to dobry czas na podsumowania i swoje typy w naszym ustatkowanym Top 5. Tym razem Jacek Wandzel dzieli się swoimi typami.
Nie będę pisał o tym, jakim rokiem był 2020, bo go wszyscy przeżyliśmy. Wspomnę jedynie, że to był bardzo dobry rok dla gier. No chyba, że jakaś gra była Cyberpunkiem 2077. Ale kto wie, może 2021 będzie w końcu rokiem najnowszej produkcji CD Projekt RED.
Okej, ale złośliwości na bok. Zanim przejdę do „topki”, pragnę wyróżnić kilka tytułów, które o krok nie załapały się na listę. Serdecznie pozdrawiam przepyszne Cook, Serve, Delicious! 3?!, fantastyczne Röki, przywracające wiarę w Ubisoft Watch Dogs Legion oraz wybitne SUPERHOT Mind Control Delete, które nie wylądowało w pierwszej piątce dosłownie o włos.
5. Kentucky Route Zero
Czuję się na Kentucky Route Zero zbyt głupi. To tytuł trudny do wyjaśnienia, do przedstawienia: tak gęsty jest w warstwy, nawiązania, cytaty, symbole, piętrowe rozmowy. Jest to wiele mniejszych i większych historii o ludziach, sztuce, kapitalizmie i Ameryce. Razem układa się to w opowieść o przeżywaniu, o utrwalaniu pewnych chwil i przestrzeni. Zwiedzanie magicznego Kentucky to w dużej mierze sączenie pewnych momentów w czasie: Ameryki, literatury, teatru, developerów (w końcu gra ukazywała się na przestrzeni siedmiu lat), sceny indie, ale też ostatecznie też tych należących do Ciebie.
W końcu przeleję jakieś myśli na papier, aż przestanę się dusić w tym dziwacznym sosie americany, goryczy i wzruszeń.
4. Ghost of Tsushima
Symulator samuraja to definicja interaktywnego comfort food. Otwarty świat, ale na który nikt, za przeproszeniem, nie zwymiotował bzdetami. Tak w sam raz zanurzenia w wirtualną przestrzeń i to wybitnie piękną, która robi wszystko, żebyś się nią cieszył. Dobry gameplay, satysfakcjonujący i prosty w obsłudze. Do tego sprawdza się jeszcze w sieci: Sucker Punch wypuściło darmowy, kooperacyjny dodatek, który udowadnia jak fantastycznie ta formuła działa w grupie.
Ghost of Tsushima to prostu blockbuster na wyjątkowo wysokim poziomie, idealny na Najgorszy Rok™.
3. Nioh 2
Zadanie Team Ninja było niby oczywiste: zrobić lepszą grę od pierwszego Nioh, niepozbawionego wad, ale dobrego „Soulslike’a”. Było pole do popisu, ale na bogów, Nioh 2 na scenę wchodzi z buta jak Wu-Tang.
W sumie każda jedna bolączka oryginału została zlikwidowana. Historia jest dużo ciekawsza, tła i bohaterowie żywsi. Praca projektowania etapów została odebrana temu sadyście z „jedynki”. Co jednak najważniejsze: niezły system walki oryginału wreszcie mógł okazać się kapitalnym, gdy dołączyły do niego konkretny balans, nowe bronie, nowe, lepsze designy wrogów… Do tego jeszcze pakiet trzech DLC, w których weszły nowe rodzaje oręża i najlepsi bossowie w całej grze.
Nioh 2 jest pieprzonym klasykiem. Wraz z Bloodborne i Dark Souls 3 składa się w moje absolutne top 3 gier Soulslike.
2. ex aequo Final Fantasy VII Remake i Yakuza: Like a Dragon
Okazało się, że dwie najbardziej ekscytujące, najodważniejsze gry w jakie grałem przez cały rok 2020 były remake’iem tytułu z 1997 roku i ósmą z kolei częścią w długogrającej serii. I to jeszcze obie są jRPG-ami! Obie okazały się tchnąć całkiem nowego ducha w marki, które zdawało się już dały się dobrze poznać – i to nie gubiąc tego, co w nich tak się kochało.
Kocham je obie bardzo potężnie. Wybieram więc wyjście tchórza: nie jestem w stanie się zdecydować, czy lepiej bawiłem się z ósmą Yakuzą, czy z powrotem siódmego Final Fantasy. To dwa fantastyczne tytuły, godne uwagi i każdych wydanych na nie pieniędzy. Nie chcę wybierać między dwójką moich dzieci.
1. Hades
Wiedziałem, że Hades będzie moją grą roku, kiedy pierwszy raz w niego zagrałem na początku Wczesnego Dostępu pod koniec 2018 roku. Supergiant Games miało moim zdaniem perfekcyjną serię, do tego jeszcze robili „rogala”, jeden z moich ulubionych gatunków?! To się nie mogło nie udać.
No i masz: zrobili grę roku w każdym roku, a przed nadaniem tego tytułu oficjalnie powstrzymywał mnie tylko status Early Access. Zresztą, co ja będę marudził, zapraszam do recenzji. Cytując, znowu, Filipa Łobodzińskiego:
Tu nie ma miejsca na elaboraty: tu się dopierdala.